Już od schyłku XIX w. zaczął się nasilać proces stopniowego zanikania wielu zwyczajów i obrzędów wiejskich. Obyczajowość ludowa ulegała przekształceniom pod wpływem zmian społecznych i historycznych, szczęśliwie powoli, gdyż mocne było wciąż przywiązanie do tradycji. Oskar Kolberg w swoim wiekopomnym dziele pisał z troską i obawą o gubieniu dawnych „objawów pierwobytu”: „Więc też martwem już tylko świeci dla nas próchnem i bez-dusznym wśród igraszek przemawia fragmentem prawdziwy obrzęd starożytnej Sobótki; (…) topienie bałwana, rękawka, konik itd., ślady jedynie i wspomnienia pozostawiły tego czem były niegdyś”. (Krakowskie T 5, s. VII).
Na przemianę znaczenia niektórych zwyczajów, zwłaszcza tych o funkcji magicznej, miały wpływ uchwały władz kościelnych zakazujące ich praktykowania. Już więc w XV w. zakazano wynoszenia ze wsi i topienia w rzece kukły, uosabiającej złe moce zimy (często utożsamianej ze śmiercią). Zwyczaj ten, sprawowany przez dorosłych, utrzymał się jeszcze do połowy XIX w., zatracił jednak pierwotne znaczenie i ostatecznie przeszedł w ręce dzieci, dla których stał się doroczną zabawą.
Analogiczny zwyczaj w regionach górskich (Podhale, Spisz), w paru wsiach, zwany ,,chodzeniem ze śmierzteckom”, jeszcze w pierwszych dziesiątkach XX wieku obchodziły małe dziewczynki. Wędrowały w trzecią niedzielę Wielkiego Postu od domu do domu, z lalką ustrojoną na biało. Śpiewały pieśni o śmierztecce, a otrzymywały w podarunku jajka lub drobne pieniądze (inf. Helena Buńda, Biały Dunajec). Także zrzucanie z wieży kościelnej zrobionej przez chłopców kukły Judasza w Wielką Środę i unicestwienie jej przez utopienie w stawie było - w swoim podłożu - zniszczeniem złych czarów zimy. Na Orawie przekształciło się w „gonienie Judasza”: „w Wielki Czwartek duża gromada chłopców biegała wokół kościoła, krzyczeli i hałasowali, potrząsając kłapacami” (inf. Emil Kowalczyk, Orawa). Warto nadmienić jeszcze o paleniu ognisk po górach w czasie Zielonych Świąt. Obrzęd ten z poważnej czynności okadzania pól, które gazdowie obchodzili z płonącymi pochodniami, aby wydały dobry plon, przeobraził się w zabawę wokół watry, ze śpiewem i tańcami młodzieży i starszych dzieci .
Udział dzieci w obrzędowości Bożego Narodzenia był stosunkowo duży. Zaangażowani byli zwłaszcza chłopcy, którzy chodzili „po kolendzie” z gwiazdą z „Betlejom”, czy też jako przebierańcy z turoniem, a szczególnie w Nowy Rok po tzw. scodrakach. Wstępując zwłaszcza do bogatszych gospodarstw wygłaszali nieraz długie powinszowania, życzyli gospodarzom zdrowia i wszelakiego dobra w gospodarstwie; śpiewali kolędy i pastorałki. W zamian otrzymywali poczęstunek lub datki pieniężne.
W latach II wojny światowej i tragicznej w skutkach okupacji niemieckiej, tradycyjna obrzędowość wraz z muzykowaniem „zamilkły” prawie zupełnie. Jedynie pozostała o nich pamięć wśród dorosłych. Po wojnie, kiedy nastały całkowicie inne warunki życia pod względem społeczno-ekonomicznym, kiedy ludność „walczyła” o lepszy byt, a chłopi przenosili się w poszukiwaniu pracy do miast, zmienił się stosunek mieszkańców do dawnych zwyczajów i obrzędów zmniejszyła się ocena ich wartości (H. Bittner-Szewczykowa, 1984). Ale zwyciężyło przywiązanie do tego, co rodzime, a więc tradycyjne, co zaspokaja „ducha” i przywołuje radosne przeżycia z młodych lat. I kiedy w 1946 r. poznańscy naukowcy, przy ministerialnej opiece i mecenacie państwowym, wznowili rozpoczęte w okresie międzywojennym prace badawcze i przede wszystkim zbierawcze, okazało się, że pamięć ożyła. Powstała bardzo cenna dokumentacja folkloru (Archiwum Fonograficzne im. M. Sobieskiego w IS PAN). Nie było już jednak na wsi miejsca na dawną formę jego funkcjonowania. Muzykowanie i widowiska obrzędowe przeniosły się na sceny różnych instytucji, otrzymując niejednokrotnie tzw. oprawę artystyczną, niedostosowaną do stylu tradycyjnego pokazu. Starzy nosiciele ludowej kultury wymierali, młodych zaś fascynowały nowe rodzaje muzyki estradowej - rozrywkowej. Wraz z przemieszczeniem się folkloru na scenę, zaczęły powstawać rozliczne festiwale, przeglądy, konkursy, a od organizatorów zależał charakter i cel danego festiwalu.
Takimi znakomitymi założeniami może się poszczycić organizowany od 1975 roku Karpacki Festiwal Dziecięcych Zespołów Regionalnych. Odbywa się w cyklu corocznym w Rabce-Zdroju, uzdrowisku znanym zapewne wielu dzieciom w Polsce z racji doskonałych i dla nich odpowiednich warunków klimatycznych i ze specjalistycznego dziecięcego lecznictwa. Poprzedziły go - od 1972 - przeglądy młodzieżowych i dziecięcych zespołów regionalnych ogólnopolskich - jak pisze w ulotce festiwalowej (1984) ówczesny działacz kultury i dziennikarz K. Strachanowski. A myśl, że będzie on miejscem prezentacji dzieci gór zrodziła się wśród organizatorów w 1974 r. Festiwal jako przegląd stał się w swoich zamierzeniach niejako „młodszym bratem”, odbywającego się w czasie Jesieni Tatrzańskiej, w Zakopanem, Festiwalu Folkloru Ziem Górskich.
Zasady i cele regulaminowe Festiwalu stawiają przed kierownictwem zespołów trudne zadania: program pokazu winien być zaprezentowany w formie autentycznej - tradycyjnej, uwzględniającej oryginalne cechy swojego regionu, a szczególnie dziecięcego regionu; treść pokazu może być widowiskiem odtwarzającym dawną obrzędowość, zgodną z wiekiem dzieci, może być ukazaniem codziennego „zywobycia” dziecka, które pomaga dorosłym, ale i bawi się na kamieńcu czy pastwisku, i równocześnie bardzo pragnie przejąć rodzime muzykowanie - śpiew i taniec. Wykonanie i reżyseria programu winna być utrzymana w konwencji teatralnej, a zachowanie dziecka naturalne i spontaniczne. Zrodziła się więc potrzeba wymiany doświadczeń i krytycznego omawiania programów z Komisją Artystyczną. Toteż pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. Wojewódzki Ośrodek Kultury w Nowym Sączu (obecnie Małopolskie Centrum Kultury„Sokół”) zorganizował spotkania w czasie trwania Festiwalu; od 1984 r. zapraszano na nie wszystkich instruktorów z woj. nowosądeckiego, a w 1997 i 1998 r. z całego kraju. Wykłady i dyskusje o możliwościach, o potrzebie zabawy i jej pozytywnym wpływie na rozwój młodego człowieka, o jego udziale w dawnym życiu wsi korzystnie oddziaływały na coraz to wyższy poziom występów, ciekawsze pokazy, tematy głębiej wnikające w istotę wartości dziecięcego folkloru.
Dziś, przy tak nachalnym wpływie wielu ,,nowinek artystycznych”, obcych kulturowo, młode pokolenie często jedynie poprzez sceniczne prezentacje folkloru poznaje swoje korzenie. Jakaż więc odpowiedzialność ciąży na organizatorach i kierownictwie zespołów, aby przyjęty przez nich kierunek działań i propagowanie kultury ludowej były zgodne z prawdą o rodzimej tradycji.
W obecnym roku - 2006 dzieci festiwalowe przeżywają wielką uroczystość trzydziestu lat trwania Festiwalu w Rabce, która chlubi się znamiennym tytułem ,,Miasta Dzieci Świata”. Wielka to radość i wielka wdzięczność dla wszystkich inicjatorów i kontynuatorów oraz tych, którzy wspomagają Festiwal, szczególnie dla dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Rabce, Pani Joanny Lelek i współorganizatora Małopolskiego Centrum Kultury ,,Sokół” w Nowym Sączu.
Drogie Dzieci - dzięki Organizatorom, dzięki Waszemu Kierownictwu, a prze-de wszystkim dzięki Wam - Dziecięcy Karpacki Festiwal stał się ważnym i pięknym świętem, i uczy nas szacunku dla spuścizny ojców.
Aleksandra Szurmiak – Bogucka