Wysmakowane żarty Waldemara Malickiego wywoływały za każdym razem salwy śmiechu. A nie były to niewybredne żarty znane z pseudokabaretowych produkcji komercyjnych estrad i telewizji. Każde jego słowo, każdy gest były subtelnym komunikatem dla wyrobionej sądeckiej publiczności. W zalewie komercyjnej papki za takim wyrafinowanym żartem tęskniła festiwalowa publiczność wypełniająca po brzegi widownię.
(Tadeusz Deszkiewicz, www. kamerton.net).
Nie darmo w nazwie imprezy żart muzyczny połączono z wirtuozerią. Lekkość i dowcip w muzyce są bowiem jedynie wtedy, gdy poparte są świetnym warsztatem. Gdy wykonawcy osiągają stopień perfekcji pozwalający na dystans w stosunku do artystycznych poczynań, gdy mogą na kreowane dzieło i na siebie popatrzeć z przymrużeniem oka. (...) Ten festiwal, oprócz wspaniałej rozrywki dla słuchaczy, udowadnia, jak często muzykom jest za ciasno w gorsecie koncertowego konwenansu, jak chętnie porzucają frak i wieczorową suknię, nie tracąc niczego z wysokiej jakości artystycznych produkcji. Na sądeckim festiwalu nie ma chałtury czy szmiry. Jest wspaniała wspólna zabawa, za którą i wykonawcom, i dyrektorowi artystycznemu, i nowosądeckim organizatorom należą się podziękowania.
(Anna Woźniakowska, Dziennik Polski, 10.03.2003 r.).
(Tadeusz Deszkiewicz, www. kamerton.net).
Nie darmo w nazwie imprezy żart muzyczny połączono z wirtuozerią. Lekkość i dowcip w muzyce są bowiem jedynie wtedy, gdy poparte są świetnym warsztatem. Gdy wykonawcy osiągają stopień perfekcji pozwalający na dystans w stosunku do artystycznych poczynań, gdy mogą na kreowane dzieło i na siebie popatrzeć z przymrużeniem oka. (...) Ten festiwal, oprócz wspaniałej rozrywki dla słuchaczy, udowadnia, jak często muzykom jest za ciasno w gorsecie koncertowego konwenansu, jak chętnie porzucają frak i wieczorową suknię, nie tracąc niczego z wysokiej jakości artystycznych produkcji. Na sądeckim festiwalu nie ma chałtury czy szmiry. Jest wspaniała wspólna zabawa, za którą i wykonawcom, i dyrektorowi artystycznemu, i nowosądeckim organizatorom należą się podziękowania.
(Anna Woźniakowska, Dziennik Polski, 10.03.2003 r.).