MCK SOKÓŁ TV

Festiwal IUBILAEI CANTUS | spot promocyjny

XXIV Sądecki Festiwal Muzyczny IUBILAEI CANTUS - PRO PATRIA SEMPER

Odsłon1837Zobacz więcej ...
IV Kongres Kultury Regionów

IV Kongres Kultury Regionów - zwiastun

Odsłon2049Zobacz więcej ...
8. Festiwal KinoJazda 2018 - relacja

8. Festiwal KinoJazda 2018 - relacja

Odsłon1848Zobacz więcej ...
Koncerty Wolności - relacja

9 września w pięciu miejscowościach Małopolski: Brzesku, Dobczycach, ...

Odsłon1983Zobacz więcej ...
IV Zjazd Karpacki

IV ZJAZD KARPACKI w 80. rocznicę Święta Gór w Nowym Sączu - wydarzenie ...

Odsłon2177Zobacz więcej ...

Do zobaczenia za rok...

Do zobaczenia za rok...

Copkę wicher niesie, róg huka po lesie…” jakoś trudno sobie wyobrazić, że Józkowi Brodzie ostaje się ino snur. Mistrz pilnuje wszystkich swoich instrumentów, dba o nie, hołubi. Teraz z rogu płynie pieśń, którą przechwytują bułgarskie gajdy. Z doskonałości liczby trzy, jak w antycznej tragedii pieśń Prologu rozpoczynają trzy chóry:

Chór I
Z Tobą ja gadam, co królujesz w niebie,
A razem gościsz w domu mego ducha;
Chór II
Gdy północ wszystko w ciemnościach zagrzebie
I czuwa tylko zgryzota i skrucha,
Chór III
Z Tobą ja gadam! słów nie mam dla Ciebie:
Myśl Twoja każdej myśli mej wysłucha;
Melodię Mickiewiczowskiej melodii przechwytuje… kukułka i rozpoczyna się defilada, klamrą zamykająca to, co rozpoczął korowód w pierwszy dzień.
Tak jak ścieżki Festiwalu prowadzą utartymi szlakami, tak i ten koncert ma swoje stałe punkty. Należą do nich serdeczne podziękowania dyrektora Antoniego Malczaka tym, bez których Festiwal prawdopodobnie by się nie odbył, bo ktoś go musi zorganizować, ktoś inny dać dudki, i jeszcze ktoś patronatem jak tarczą osłonić.
I tak jak każde Święto Dzieci Gór, tak i koncert finałowy ma chwile nieoczekiwane. Zaskoczenie, wielka radość i poczucie słuszności, gdy dyrektor biura organizacyjnego, Małgorzata Kalarus została nagrodzona Odznaką Sektora Europy Centralnej CIOFF, między innymi: za zasługi w upowszechnianie niematerialnego dziedzictwa kultury.
Bożena Jawor, gospodarz miasta, która jedyna spośród władz Nowego Sącza wiernie trwa od lat przy Święcie Dzieci Gór, nawiązała do modlitwy powszechnej z mszy porannej, gdy dzieci prosiły za tych, którzy poświęcili czas i energię dla drugiego człowieka, i serdecznie za to również podziękowała. Dobre słowo od pani prezydent usłyszał Józef Broda, no i oczywiście sądeczanie, za serdeczność, dzięki której ci którzy tu byli, wspomną ciepło Nowy Sącz i kiedyś tu wrócą. Niektórzy może już za rok.
Józef Broda podsumował, że jest za co dziękować, każdego dnia ponad 1000 osób przychodziło na halę, i to jest piękne, o tym się chce mówić, to najpiękniejszy bukiet dziękczynny dla organizatorów.
Poseł Barbara Bartuś powiedziała, że jest dla niej olbrzymim zaszczytem być na święcie Dzieci Gór. „Można  w dniach Festiwalu nazwać Nowy Sącz stolicą gór i oby tak było przez wiele lat.”
Ks. Stanisław Kowalik, zanim zaśpiewał swą tęsknotę za górami, przyznał, że będzie nam brakować tego święta. Zakochaliśmy się w tym folklorze, a dziecka to radość. Cóż powiedzieć, kiedy duchowa osoba tak mówi, chyba tylko: święte słowa, księże kapelanie!
I znów niespodzianka. Jakże miła!
Pedro, nasz ulubiony Meksykanin, za to, że 10 lat wiernie służy Festiwalowi, a tym samym sądeckiej ziemi, otrzymał Wielkie Serce Lachowskie, Dzieci Gór nadały  to najwyższe swoje odznaczenie, wpisując tym samym pana Pedra na listę mecenasów sławiących legion lachowski. A skronie jego zwieńczył lachowski kapelusz.
Odpowiedź prosta, ale jakże wymowna:
- Dziękuję bardzo. Serce do serc…
I szeroki gest dłoni.
Gazdowie z MAŁYCH NISKOWIOKÓW, przekazują kostur następcom z zespołu SĄDECZOKI, nowy gazda Michał obiecał, że nie będą gorsi od tych, co w tym roku. A gaździna powiedziała tylko, że jest Hanka…, i Józek Broda dokończył: „…będę każdego ranka, ustała wszystkie sprawy z gazdą Michałem.”
Melodia kukułeczki sprowadza szacownych gości, instruktorów i członków grup ze sceny.
Zaczyna się, coś, co trudno opisać – KAMRACTWO! Jakkolwiek trywialnie to zabrzmi, powiem: to trzeba zobaczyć. Bo nie da się opisać, jak Lachowie próbują bo bułgarsku, a Bułgarzy po lachowsku, Hindusi wycinają hołubce, a górale z Podhala tańczą w rytm bębna znad Gangesu, Osetyńcy wycinają po orawsku, a górale z Orawy dumnie kroczą na osetyńską modłę, i znów Lachy tańczą z Tajwańczykami szuroka, by po chwili spróbować tajwańskiego kroku z podskokiem i przytupem, Belgowie z Antwerpii pomykają przez scenę u boku czarnych górali z Piwnicznej, i… odwrotnie PIWNICOKI tańczą znaną już w niektórych kręgach w Polsce „belgijkę”, w kulminacyjnym momencie dzieci z Gany wirują z Ukraińcami na żywiecką nutę, nie zmieniając miejsc w kręgu ruszają wszyscy w rytm lwowskiej polki, a kończą niesieni afrykańskimi bębnami.
A między kamrackimi tańcami powtórka z tego, co każdy zespół prezentował podczas dni narodowych.
A kiedy już Afrykańczycy kończą… „Jedzie pociąg z daleka, ani chwili nie czeka, konduktorze łaskawy zawieź nas do zabawy…” grają połączone siły kapel belgijskiej, Tajwańskiej, Afrykańskiej i Lachy z drugiej strony. A pociąg… to wszyscy uczestnicy. „Wjeżdżają” na scenę i przed nią, i za kulisy, a kiedy pociąg staje, to staje na stacji „cięta polka”.
„Życie rzeką, życie ptakiem…”, „Otwierajmy się na wiosenną radość.” Fujarka śpiewa o otwieraniu serca jak bramy kościoła, a za fujarką wszyscy śpiewają.
„Słoneczko zachodzi za pola, za las…”
Ja nie chcę, żeby już…
Trombita…
Już…
Kamil Cyganik

Fot. PG

Dodaj na Wykop Dodaj na Facebook Dodaj na Blip Dodaj na Flaker Dodaj na Śledzika
- A A A +
DrukujDrukuj
E-mailE-mail
Wróć ...
[X]

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi
ustawieniami przeglądarki. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w Twojej przeglądarce.