W sali im. Lucjana Lipińskiego w czwartek w roli głównej wystąpiła Orkiestra Akademii Beethovenowskiej. Dyrygował prof. Marcin Sompoliński, który znakomicie opowiadał też o muzyce i wielkim kompozytorze. Dzielnie w tym zajęciu asystowała mu Agnieszka Mazur (jako narratorka grająca m.in. na flecie). Piosenki (z tekstami Juliana Tuwima) śpiewał Chór Studio Voices. W sumie – godzina świetnej zabawy, rozrywki, mającej walor jak najbardziej edukacyjny. Podczas koncertu usłyszeliśmy m.in. takie utwory jak: „Ptasie plotki", „Fujarka", „Taniec" „Kotek", „Idzie Grześ" i „Rzeczka".
******
Piosenki dla dzieci Witolda Lutosławskiego zaliczane były przez samego kompozytora do kręgu utworów użytkowych, których wiele powstało w powojennym dziesięcioleciu. Pierwsze piosenki - do słów Juliana Tuwima - pochodzą z roku 1947, ostatnie powstały 12 lat później do słów Janiny Porazińskiej. W sumie skomponował ich 44, łącząc je w cykle lub pozostawiając samodzielnie. Lutosławski podzielił swoją twórczość dziecięcą na dwie grupy: pierwszą „dla dzieci słuchających muzyki”, a drugą „dla dzieci śpiewających (te określał mianem piosenek dziecinnych). Cykl do sześciu wierszy Tuwima należy do drugiej grupy piosenek, od lat są one bardzo chętnie śpiewane przez dzieci i ciesza się niesłabnącą popularnością.
Funkcjonują w kilku opracowaniach - z akompaniamentem fortepianu, zespołu smyczkowego lub orkiestry kameralnej. Pomimo zamierzonej przystępności (o której decyduje prostota melodii oraz przejrzystość faktury fortepianowej i harmoniczno-rytmiczna finezja) cechuje je wysoki poziom artystyczny, mieszczący się jednak w możliwo-ściach odtwórczych dzieci. Używając słów Mieczysława Tomaszewskiego, swoimi piosenkami Lutosławski „dał serię utworów, które weszły w krwiobieg życia muzycznego, wyznaczyły linię obowiązującego poziomu, nadały wysoki ton dziedzinie traktowanej czysto funkcjonalnie. Jest w nich prostota osiągnięta przez koncentrację, nierezygnowanie ze środków, użycie bogatego ich zespołu, ale aluzyjne, liczące na wrażliwość i inteligencję słuchacza. Znika każdy dźwięk, którego mogłoby nie być, faktura staje się krucho-roślinnie cienka, za to w dwójnasób ważna: w najcichszym nawet piano brzmieć musi każda nuta, każda jest ważna. [...] Za muzykę dla dzieci Lutosławskiego dwukrotnie odznaczono: w grudnia 1951 roku otrzymał I nagrodę Festiwalu Muzyki Polskiej, zaś w czerwcu 1954 - nagrodę Prezesa Rady Ministrów w kategorii twórczości dla dzieci i młodzieży. On sam powiedział zaś pod koniec życia: „Komponowałem drobne utwory, które czemuś służyły. Robiłem to dla przyjemności, uważałem je za pożyteczne. To nie wynikało z żadnych nacisków. Chciałem pisać dla szkół, dla dzieci, dla zespołów kameralnych, innymi słowy ta muzyka nie rozwijała mojej osobowości, ale była po prostu służbą, odpowiedzią na społeczne zapotrzebowanie."
Krzysztof Meyer www.pwm.com.pl