Pretekstem do rozmowy było wydanie przez KORPORACJĘ HA!ART książki „Opowieści graficzne”, w której znalazło się kilka komiksów przygotowanych przez tego niekonwencjonalnego twórcę, zupełnie zapomnianego w rodzinnym mieście.
Przypomnijmy, że Julian Antoniszczak to wielokrotnie nagradzany na polskich i międzynarodowych festiwalach filmowych twórca filmów animowanych i eksperymentalnych, jeden ze współzałożycieli krakowskiego Studia Filmów Animowanych, wynalazca i kompozytor. Zrealizował 36 filmów, z których większość była rysowana bezpośrednio na taśmie filmowej. W 1977 roku ogłosił Manifest artystyczny Non Camera, w którym sformułował swoją wizję filmu, tworzonego bezpośrednio na taśmie filmowej, bez użycia kamery. W Nowym Sączu uczęszczał do szkoły podstawowej. W tym okresie powstały jego pierwsze komiksy.
W Krakowie ukończył średnią szkołę muzyczną oraz studia na Wydziale Malarstwa i Grafiki ASP. Wcześniej przez jeden semestr studiował też fizykę na UJ. Wykształcenie w tak różnych kierunkach ułatwiło mu tworzenie kina prawdziwie autorskiego: filmy według własnych pomysłów samodzielnie reżyserował i animował, komponował do nich muzykę, opracowywał dźwięk, używając przy tym wszystkim konstruowanych przez siebie urządzeń. Opracował wiele własnych technik bezpośredniego oddziaływania na taśmę filmową, eksperymentując nawet z rysowaniem dźwięku na ścieżce dźwiękowej filmu. Filmy Antonisza są nieodłączną częścią większości reprezentatywnych pokazów polskiej animacji.
O jego niezwykłym życiu i niesamowitych pomysłach opowiadała Malwina Antoniszczak, która sypała anegdotami na jego temat, przypominała m.in. okoliczności powstania niektórych dzieł. Artysta znany był też z niekonwencjonalnych urządzeń mechanicznych, np. „samochodu” zbudowanego z dwóch rowerów, „maszyn filmowych” które wykorzystywane były w pracy nad filmami tworzonymi bez użycia kamery (technika noncamerowa), antoniszografu (wydrapującego na taśmie celuloidowej serie klatek, żeby powstał film animowany potrzebne były ich tysiące).Skonstruował m.in. chrapograf, czyli rodzaj skanera, który przenosił na kawałki folii obrazy. Po ich fakturze, szorstkości, głębokości zadrapań, niewidomi mogli poprzez dotyk dłoni je „oglądać” . Ten aparat został wypróbowany, ale nigdy nie udało się go wdrożyć.
Malwina Antoniszczak przywiozła ze sobą katalog z wystawy prac Antonisza, która wiosną br. była hitem w warszawskiej Zachęcie. Jego dzieła były też eksponowane w Krakowie. Jak poinformował Łukasz Białkowski, od kilku miesięcy trwają rozmowy na temat zorganizowania prezentacji w Galerii Sztuki Współczesnej BWA SOKÓŁ. Jeśli przedsięwzięcie uda się zrealizować, będzie to triumfalny (26 lat po śmierci, zmarł w roku 1987 w swoim domku letniskowym w Lubniu, gdzie miał pracownię) do rodzinnego miasta.
Dodajmy, że sądeczanie uczestniczący w wieczorze z przyjemnością obejrzeli kilka jego filmów animowanych i zrealizowany przez Krzysztofa Gradowskiego w roku 1980 dokument poświęcony Julianowi Antoniszczakowi. To dzieło znanego reżysera (m.in. serii o przygodach Pana Kleksa) świetnie wpisuje się w poetykę niezwykłego życia Antonisza.
Warto wiedzieć, że dokumentalny film. zatytułowany "Życie jest jak film, czyli Julian Józef Antonisz" przygotowuje śląski reżyser Ryszard Stecura, który poszukuje m.in. osób, które mogłyby opowiedzieć o szkolnych (sądeckich) latach Antonisza.
Więcej o Antoniszu… tutaj
KORPORACJA HA!ART… tutaj
Fot. PG