1691
Obaj artyści zachwycali już publiczność w kilkudziesięciu krajach świata. Do Polski przybyli po raz pierwszy. W naszym mieście chwalili zarówno żywiołowe przyjęcie widowni, która nagradzała ich niezwykłe popisy, jak i profesjonalizm ekipy logistycznej MCK SOKÓŁ. Do tego posmakowały im wspaniale potrawy regionalne przygotowane przez Koło Gospodyń Wiejskich z Tęgoborzy. Popróbowali też „niematerialnego dobra kultury”, czyli łąckiej śliwowicy, która – ich zdaniem – jest szlachetniejsza od najlepszych trunków, jakimi mieli okazję się delektować.
Ich występ był zapowiadany w taki oto sposób: od groteski do wirtuozerii, czyli muzyczne szaleństwo prosto z Francji. I tak też w istocie było. Panowie w stopniu najwyższym opanowali tajniki gry na swoim instrumentach, stąd tak łatwo (na pozór) przychodziły im przeróżne muzyczne żarty i improwizacje. Dworowali sobie zarówno z muzyki poważnej, jak i lżejszej muzy rockowej, pop i filmowej. Można więc było usłyszeć trawestacje m.in. wielkich kompozytorów, ale też motywy utworów The Beatles, Carlosa Santany, Bee Gees i Depp Purple. Raz górą był fortepian, innym razem wiolonczela, a do tego skrzypce („obsługiwane” jak niemowlę), piła, gwizdek i wokal (świetne parodie niepowtarzalnego głosu Louisa Armstronga).
Sądeczanie, którzy tak licznie przybyli na koncert, mogli być usatysfakcjonowani. Obaj muzycy, choć zmęczeni występem, wyjechali z Nowego Sącza bardzo zadowoleni. Nic tak nie cieszy artystów, jak widok uśmiechniętych twarzy melomanów i gromkie brawa, za które goście z Francji mogli podziękować bisami.
Fot. PG
