Hanna Banaszak kilkakrotnie u nas gościła. Jej recitale zawsze wzbudzały spore zainteresowanie. Starsi nieco miłośnicy muzyki zapewne pamiętają także dwa wykonania „Nieszporów ludźmierskich” Jana Kantego Pawluśkiewicza w bazylice św. Małgorzaty, gdzie wśród solistów (Elżbiety Towarnickiej, Beaty Rybotyckiej, Zbigniewa Wodeckiego, Jacka Wójcickiego i Grzegorza Turnaua) wystąpiła także i ona. Jak zapewniła, udział w tym oratorium to było dla niej niezapomniane przeżycie.
„Ludzie, ludzie, jak ten czas leci...” Hanna Banaszak dopiero co jako nastolatka jazz śpiewała z zespołem Sami Swoi, a tu – Zjawisko. Dama Polskiej Piosenki, idealnie zestrojona z nutami Chopina, Wasowskiego, Dudusia Matuszkiewicza, Jobima, Piazzolli... Operująca głosem tak mistrzowsko, przyciągająca magnetycznie słuchacza bez względu na to czy rozsnuwa woal melancholii w „Dzień dobry smutku”, czy zatrzymuje się „na rozstań moście”, tak przejmująco przez Koftę opisanym, czy porywa opowieścią bez słów o „Dzieciach Sancheza” Chucka Mangione. Od lat poza modą, osobna, dowodzi, że warto nie iść na żadne artystyczne kompromisy, że oddając się Sztuce zyskuje się trwały szacunek słuchaczy” – tak zarekomendował ten „ogrodowy” koncert związany z Dziennikiem Polskim Wacław Krupiński, który jak co roku napisał wstęp do festiwalowego folderu.
No i trudno się nie zgodzić z oceną pana redaktora. Jakże pięknie wybrzmiewały utwory m.in. Marka Grechuty, Starszych Panów Dwóch, Jonasza Kofty, Krzysztofa Komedy i piękny wiersz Josipa Brodskiego. Niesamowity głos, dykcja, wspaniała interpretacja zarówno w klasycznych piosenkach jak i jazzowych wokalizach bez słów, sceniczna osobowość, te przymioty wsparte muzyką świetnie graną przez czterech panów z jej zespołu (Jacek Szwaj - fortepian, Andrzej Mazurek - instrumenty perkusyjne, Zbigniew Wrombel – kontrabas, Krzysztof Przybyłowicz – perkusja) sprawiły, że byliśmy świadkami niezwykłego koncertu, momentami nastrojowego, lirycznego, a chwilami nawet zabawnego, kiedy to podczas pierwszego bisu wykonawcy pozamieniali się rolami, a wokalistka zagrała na instrumentach… perkusyjnych, dodając, że zawsze o tym marzyła.
Z sądeczanami Hanna Banaszak pożegnała się – jak to ma w zwyczaju - „Sambą przed rozstaniem” Jonasza Kofty. Widzowie opuszczali salę im. Lucjana Lipińskiego, mając w pamięci charakterystyczny śpiew artystki: „Nie, nie możesz teraz odejść/ Popatrz listki takie młode/ Nim jesieni rdza i śmierć/ Bądź proszę cię na rozstań moście/ Nie zabijaj tej miłości/ Daj spokojnie umrzeć jej”…
Więcej o Hannie Banaszak...
Fot. PG
Wyszukaj:
MCK SOKÓŁ TV
XXIV Sądecki Festiwal Muzyczny IUBILAEI CANTUS - PRO PATRIA SEMPER | |
1835 |
IV Kongres Kultury Regionów - zwiastun | |
2049 |
8. Festiwal KinoJazda 2018 - relacja | |
1848 |
9 września w pięciu miejscowościach Małopolski: Brzesku, Dobczycach, ... | |
1983 |
IV ZJAZD KARPACKI w 80. rocznicę Święta Gór w Nowym Sączu - wydarzenie ... | |
2177 |
Mistrzowski wieczór Hanny Banaszak
Pierwszy koncert w ramach „Ogrodów” i od razu wielki sukces. Publiczność nie chciała wypuścić Hanny Banaszak i jej zespołu ze sceny. Oklaski – to była najlepsza nagroda za nastrój, mistrzostwo wokalne i interpretacyjne oraz dowcipne prowadzenie recitalu.