|
Ludmiła Woźniczko, bez tytułu, 2012, 90x100cm |
Luka (Ludmiła) Woźniczko (ur. 1985 ) – malarka. Absolwentka ASP w Krakowie. Dyplom obroniła w 2012 w pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka. W 2013 roku otrzymała wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie Fundacji Rozwoju Sztuki Zielona Marchewka w Białymstoku. Finalistka ogólnopolskiego konkursu Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu Nowy Obraz/Nowe Spojrzenie.
Kąciki ust zbierają resztki pocałunków, niewypowiedzianych słów. Czasem gromadzi się w nich to co chcielibyśmy ukryć, ale jest zbyt silne by schować się w naszym wnętrzu i zagnieżdża się w tej niewielkiej przestrzeni. Niechciane emocje, drapiące pod skórą uczucia, gryzące w ciemności strachy. Ta niewielka przestrzeń ciała może być, zatem rozumiana ambiwalentnie. Z jednej strony jest częścią zmysłowej pieszczoty, z drugiej gromadzi to, co niewypowiedziane.
Obrazy Ludmiły Woźniczko osłabiają nasze przyzwyczajenia, spowalniają spojrzenie, zostawiają w naszej pamięci ślady bezwładu w próbie ich opowiedzenia. Działają trochę jak sny, z których do końca nie możemy się przebudzić. Rzeczywistość, którą obserwujemy oczami artystki jest dla nas niemożliwa w obróbce i zgłębieniu. Pełno w niej przedziwnych stworów: nagich postaci z czarnymi twarzami, kochanków pozbawionych połowy ciała, czy bestii z kilkoma parami oczu.
|
Ludmiła Woźniczko, bez tytułu, olej, płótno, 140x140, 2014 |
Prawdopodobnie nieukrywana zmysłowość i siła tych prac, obok fantastycznej wrażliwości plastycznej ma źródło już w początkowym procesie selekcji. Wszystkie obrazy, przeżycia, kłębią się i bulgoczą. Wyobraźnia Woźniczko wrze, nabiera coraz wyższego ciśnienia, czeka na erupcję. Po silnym wybuchu z zadymionego, ciemnego krajobrazu wyłaniają się rzeczy. Te trochę bezkształtne formy nie pochodzą do końca z naszego świata. Ulepione z pragnień i snów rzeczywistości, są jak odbicia w krzywym zwierciadle. W każdym kolejnym obrazie skrywają się szkatułkowe opowieści, pełne lepkich wabików i chichoczących strachów.
Drążenie artystycznych wizji przez Woźniczko oprócz narzędzi malarskich wymaga cierpliwości i uwagi. Moment zachwiania, niepewności bardzo łatwo może wytracić sens. Jej obrazy przypominają trochę kokony wyobraźni, zbierają trawiące ją wizję, otulają gęstą ciemnością i chronią przed zewnętrznym światem. Zostawiają nam pole do własnych interpretacji, które pozwala na błąd i niepewności. Wejście w nie za każdym razem wymaga wewnętrznego wyczyszczenia i całkowitego zatopienia w świecie znanych tylko artystce zasad.
W jej obrazach można bez jakiegokolwiek planu przyglądać się temu, co zaczyna się wyłaniać. Wrócić do stanu snu, gdzie to, co w rzeczywistości stabilne- rozpada się jak bańka mydlana. W marzeniach sennych kształty szybo się zmieniają jak resztki w kącikach warg, albo zostają, albo wracają do nas z powrotem.
Marta Kudelska
Wewnątrz przestrzeni jest miejsce; jakby akwarium. Na początku staram się, by opuściła je wszelka fantazja, aby uczynić je czystym. Niech wypełniające to miejsce dotychczasowe obrazy, przeżycia, zagęszczą się gdzie indziej, czyniąc przestrzeń dla mającego powstać w uwolnionej próżni nadchodzącego obrazu. Jak powietrze, które dąży do wyrównania ciśnień w próżnych miejscach, uwolniona przestrzeń zaczyna nasycać się pojedynczymi myślami, obrazami. Niepostrzeżenie ustanawiają one fundamenty obrazu. Te podstawowe składniki kierowane już siłą woli, budują coraz bardziej stabilną konstrukcję z myśli, intuicji i skojarzeń...wtedy kończę drugi sezon i wyciskam farby.
Artystka o swoich pracach
Fot. PG