Ale czyż nie jest zrozumiała przychylność Ponbócka, skoro Józek Broda wita wszystkich słowem, że każdy z nas to katedra Tego, co na Wirchu i wzywa wszystkich do otwarcia serca na radość, dobroć, pokój, miłość… na cnoty, wobec których nie istnieje prawo, bo same w sobie są Prawem najważniejszym.
Dźwięk kluczy do miasta, do regionu, do naszych serc, mówi o tym, że powinny być te nasze serca, region, miasto otwarte na to najważniejsze Prawo, bo oto w nasze progi wchodzą najważniejsi jego ambasadorowie: dzieci.
Czuje to pani prezydent Bożena Jawor, czuje marszałek Marek Sowa, bo z niekłamaną, wierzymy, radością witali najmłodszych – teraz już – gospodarzy i z równie niekłamaną wdzięcznością zwracali się do dyrektora Antoniego Malczaka, sprawcę Święta, które – jeśli pozwolimy – wiele w naszych sercach może zmienić.
Nie na długo nowosądecka ziemia daje nam tę szansę. To tylko tydzień, tylko tydzień. Już ten pierwszy niedzielny wieczór uświadomił nam, jak to niewiele. Całe sześć dni narodowych przemknęło przed naszymi oczami, wirując, śpiewając, grając… Za siedem dni zostanie po nich blask pod powiekami, jak po sztucznych ogniach, które na chwilę tylko rozświetlają niebo nad rynkiem, ale długo w noc nie dają o sobie zapomnieć.
Spieszmy się czerpać od dzieci, bo szybko ze sceny zejdą, szybko wrócą do swoich domów.
Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie czas, dopiero zaczyna się 22. Festiwal Święto Dzieci Gór…
KAMIL CYGANIK
Fot. PG