Tymi słowami, zaczerpniętymi z folderu tegorocznego Festiwalu Święto Dzieci Gór ks. proboszcz Jerzy Jurkiewicz rozpoczął powitanie gości podczas niedzielnej Eucharystii. Tej pierwszej spośród dwóch tradycyjnych mszy festiwalowych, tej radośniejszej…
Powitał przede wszystkim dzieci, powitał organizatorów, jednym prostym zdaniem mądrego gospodarza powitał premier Ewę Kopacz, dyskretnie obecną na festiwalowej mszy.
Podczas czytań Jeremiasz upewniał nas, że Nie będą sie jus lokać ani trwożyć. A dlaczego? Bo jak śpiewaliśmy w psalmie: Pon mym pasterzom, nie brak mi nicego… A święty Paweł wprowadził nas w prawdę Nowego Testamentu: „A przyszedłszy zwiastował pokój, bo przez Niego w jednym duchu mamy przystęp do Ojca.”
Ks. Stanisław Kowalik, nasz festiwalowy kapelan, rozpoczynając homilię, przywitał kamrackie zespoły dzieci ze wszystkich gór świata na sądeckiej górze Tabor… Zgromadzone przez samego Dobrego Pasterza. To On przynosi nam pokój, przynosi jedność. Przyprowadził nas tu przez tęczę nad Beskidami, abyśmy odpoczęli od tego świata pełnego gwaru w naszych kamrackich byciach razem.
Kaznodzieja podzielił się myślą, że dzięki Festiwalowi widzimy, jak kurczy się świat. Zamyka się w kilku słowach: pokój, miłość, radość, dziecko.
Wśród kilku przyśpiewek tradycyjnie pojawiających się w kazaniach księdza Stanisława, zabrzmiała również i taka:
To moja muzyka
To mamine nuty
Których mnie ucyła
Kiedy był nieobuty.
Dzieci przyjeżdżają tu z całego świata, ale to, co je łączy, to muzyka mamy, muzyka naszych serc. Łączy nas nasze małe ukochanie ojczyzny.
„Przytulmy do serca to, co nase. Nie dajmy ulecieć temu, co nas łący i trzyma, nase kamrackie bytowanie, muzykę, granie, obrzędy pokazywane na scenie. To niech nas trzyma.”
Kaznodzieja Święta Dzieci Gór zwrócił się również do dorosłych: -Jesteście jak pasterze. Prowadzicie do tego, co nas mama uczyła. Do Piękna. Dziękuję, że trwacie przy dzieciach, bo są przyszłością, uczą nas tego, co w życiu najważniejsze. A jest tym obecna chwila.
Trwanie w chwili obecnej. Tak jak dziewczynka, która zagubiła się podczas składania darów, przyszła z pustymi rękami i zapłakała, ale dobry ksiądz Stanisław zobaczył w tych łzach, w tym zagubieniu, życie tą właśnie chwilą i poprosił na zakończenie mszy wszystkich zgromadzonych o brawa dla tej dziewczynki.
Ponad polityką
Dosłownie i w przenośni. Idące spod kościoła Św. Małgorzaty grupy ominęły dość obojętnie (zwłaszcza, że połowa niczego nie zrozumiała) pikietę osób z transparentami oczekujących na Panią Premier. Czy godzimy się z hasłami, czy nie, trudno oprzeć się wrażeniu, że nie wszędzie i nie zawsze… Że Festiwal dziecięcy powinien być ponad polityką, poza nią. Dosłownie i w przenośni, tak jak na pierwszym piętrze nowosądeckiego ratusza.
Tutaj dyrektor Antoni Malczak powitał gości: Radę Artystyczną, organizatorów, wreszcie zespoły uczestniczące w tegorocznym Festiwalu. Zwrócił szczególną uwagę na obecność Leszka Skowrona, gospodarza gminy Korzenna, skąd przyjechali MALI LIPNICZANIE, oraz kierownika zespołu JEFERNIOCEK z Ostrowska. Łukasz Gromada był na pierwszym Święcie jako dziecko, teraz przywiózł własny zespół.
Honory gospodarza miasta czynił wiceprezydent Jerzy Gwiżdż. Obdarzył przedstawiane zespoły upominkami, a następnie podziękował panu dyrektorowi Malczakowi, że znów się spotykamy po raz 23. - Serdeczne gratulacje, - mówił pan prezydent - że trwa to tak długo i dobrze. Dzieci przynoszą każdego roku jakby nowe życie do Nowego Sącza. Nie tracimy na wartości, nie starzejemy się, dzięki temu, że one tutaj są. Witam szczególnie dzieci, bo teraz dzieci są najważniejsze. Witam dzieci z zagranicy, tej bliższej i dalszej i dzieci z Małopolski. Bawcie się w Sączu bardzo dobrze, czujcie się bardzo dobrze, bo my czujemy się i bawimy z wami. Niech się zawiązują przyjaźnie.
Na zakończenie oficjalnego spotkania w nowosądeckim Ratuszu Aleksandra Szurmiak-Bogucka, przewodnicząca Rady Artystycznej Festiwalu, tradycyjnie podziękowała dyrektorowi Malczakowi i całej ekipie przygotowującej Święto Dzieci Gór:
- To już 23. raz, to już obrosło w tradycję, w tradycję naszej wdzięczności dla dyrekcji za upór, za to że się nie łamiecie wobec trudności, które zawsze będą, bo to potężny festiwal. Potężny zwłaszcza duchem. Jesteśmy wdzięczni za dbałość o dzieci, dbałość, żeby się tu dobrze czuły.
Wystąpienie pani Aleksandry w wyjątkowy sposób podsumował ks. Stanisław Kowalik: - Jeśli w sąsiedztwie mamy taką kochaną osobę jak pani Aleksandra, to my godamy na nią „Krzestno matko”, i tak pomyślałem, że pani Bogucka to taka „Krzestna matka Festiwalu.
*****
PS.
Niestety, nie przyjechał do nas zespół z Albanii (kilka dni temu zdarzył się wypadek autobusu, grupka dzieci trafiła do szpitala, takie jest życie!). Dlatego trzeba było szukać nowych kamratów dla gospodarzy Festiwalu – PIĄTKOWIOKÓW. Będą nimi dziewczęta z łemkowskiego zespołu HRECZNI FRAJIRKY z Ukrainy. Zatem w poniedziałek (20 lipca) będziemy mieli w Nowym Sączu Dzień Ukraińsko-Lachowski.
KAMIL CYGANIK
FOT. PIOTR DROŹDZIK