MCK SOKÓŁ TV

Festiwal IUBILAEI CANTUS | spot promocyjny

XXIV Sądecki Festiwal Muzyczny IUBILAEI CANTUS - PRO PATRIA SEMPER

Odsłon1835Zobacz więcej ...
IV Kongres Kultury Regionów

IV Kongres Kultury Regionów - zwiastun

Odsłon2049Zobacz więcej ...
8. Festiwal KinoJazda 2018 - relacja

8. Festiwal KinoJazda 2018 - relacja

Odsłon1848Zobacz więcej ...
Koncerty Wolności - relacja

9 września w pięciu miejscowościach Małopolski: Brzesku, Dobczycach, ...

Odsłon1983Zobacz więcej ...
IV Zjazd Karpacki

IV ZJAZD KARPACKI w 80. rocznicę Święta Gór w Nowym Sączu - wydarzenie ...

Odsłon2177Zobacz więcej ...

Na ziemi dziadów i znów na ziemi dziadów, czyli wieczór poniedziałkowy

Na ziemi dziadów i znów na ziemi dziadów, czyli wieczór poniedziałkowy

Pierwszy wieczór narodowy. Wieczór, który miał wyglądać inaczej. Że będą występować dzisiaj PIĄTKOWIOKI, wiedzieliśmy najwcześniej, bo już podczas koncertu finałowego rok temu przejęli kostur i rolę gospodarza, ale w planach był również zespół z Albanii. Dzieci nie dojechały. Kilka dni temu w ich autokar wjechała ciężarówka, kilkanaścioro małych pasażerów trafiło do szpitala. Kierownik wobec tak ekstremalnej sytuacji zrezygnował z udziału zespołu w Święcie Dzieci Gór. Podczas dramatycznych, bardzo trudnych (wiadomo – wakacje) poszukiwań, znaleziono… Ale o tym później.

Józef Broda wprowadził nas w scenografię: „Z Piątkowej popłynie piękne opowiadanie na klepisku w stodole. Starsi wymłócili, ale trzeba posprzątać. Prowdziwo zbożno przestrzeń, złożone snopy. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Panie niech Duch Twój modli się we mnie, bo życie pachnie jak chleb, bo życie może być jak chleb. Daj nam chleba. Z otwartej dłoni, z rozumnego dziecięcego serca… Dzieci nas mogą zawrócić w krainę rozumnego serca.”
Zagrał na zwykłych słomkach, na jednej, potem na drugiej i na obydwu. I narodziła się muzyka.
Klepisko. Dzieci sprzątają. Jedna dziewczyna, starsza, może nawet gospodyni, śpiewa. Obok „wchodzi” izba biesiadna: stół, ławy, i „czym chata bogata” na stołach. 
Pojawia się aspekt edukacyjny:
- Cemu się boją żniwiarze kosić?
- Z samego rana muszą się zastanowić, jaka będzie pogoda?
- A cemu z samego rana?
- Bo zboże z rosą jest składne.
- A co to znacy składne?
- Ze dobrze idzie pod kosę, dobrze się kobietom podbiera…

Trudnych pytań i jeszcze trudniejszych odpowiedzi czas przerywa przyjście muzyki. Trza ogarnąć stół, dodać jeszcze wiktuałów, po mleko posłać.
Klepisko wysprzątane. Prymistki wprawdzie kapela nie ma (jakieś miłosne sprawy ją za stodołą zatrzymały), ale są inne skrzypce, na miejscu, znalezione w skrzyni po dziadku.
Podczas Tramelki zza stodoły dociera prymistka i basista. Kapela w pełnym składzie gra Szewca, walczyka okraszonego śpiewem.
Tramelkę i Szewca poprowadziły młodsze dzieci, do walczyka stanęły już starsze. Kto nie tańczy, wije wianki, bawi się w łapki.
Okrzyk „Chodoki! W prawo”, a chwilę potem „Chodoki! W lewo?” rozpoczyna Sztajerkę.
Młodsze dzieci nie wytrzymują, gromadzą się z boku, ustalają zamach stanu, który wykonują bezwzględnie podczas kolejnej przerwy w tańcu. Teraz scena znów należy do nich.
Starsi doprowadzają do politycznego kompromisu proponując wspólną ciętą polkę. Przez scenę płynie biel przetykania gdzieniegdzie delikatnymi pastelami. I znów scena dramatyczna, a wiadomo, że najlepsza dramaturgia opiera się na konflikcie. Tu zarzewiem jest obolała stopa jednej ze starszych dziewcząt:
- Kuba mnie zdeptał tymi wielkimi buciorami.
- Nic ci nie jest! – Troskliwa koleżanka.
- Jest.
- Nie jest, ino chcesz się przytulić do Bartka muzykanta.
- A co? Zazdrościsz?

Chyba jednak rzeczywiście chodziło o Bartka, bo ból minął tak szybko, jak u włoskiego napastnika na polu karnym drużyny przeciwnej. I dalej w taniec!
A właściwie w śpiew. Bezwzględnie oceniony przez chłopaków: „Dosyć tego becenia, chodźcie chodoki, zaśpiewamy sobie „Pod zielonym dębem.”
Teraz toczy się walka o scenę, ale nie generacyjna, a miedzy płciami. Raz chłopaki raz dziewczyny władają klepiskiem, by jednak w końcu zatańczyć wspólnie.
Dzieciska muszą teraz uznać władzę starszych, którzy anektują scenę dla polki suwanej.
Przyszedł gospodarz. Zły, bo nie może butów znaleźć. Wypastował i zniknęły. A teraz się znalazły. Na nogach syna, co się nie mógł oprzeć, bo tak pięknie się świeciły. Kapeli oczywiście zapłaci, ale przecie nic nie mówił, że za sprzątanie klepiska cokolwiek dzieci będą mogły potańczyć…
Na występ PIĄTKOWIOKÓW przybyło całe gremium VIP-ów z gminy Chełmiec, z tym najważniejszym - wójtem Bernardem Stawiarskim - na czele.
  Zwyczajne pytanie: co to za grupa towarzyszy jako kamraci PIĄTKOWIOKOM? Pytanie muzyczne, zagrane na listku. Cała sala podchwyciła refren: „Hej, hej, hej sokoły…” (swoją drogą trudno o pieśń bardziej na miejscu) i było już wiadomo, że grupę z Albanii zastąpił zespół ukraiński, a właściwie łemkowski. Przyjechali do Sącza, czy też raczej zobowiązali się przyjeżdżać w najbardziej kluczowych chwilach. „Kluczowych” to dobre słowo, bo byli już w niedzielę, wzięli udział w korowodzie, przyjęli klucze do miasta, zagrali na nich z lachowskimi kamratami.
Dzieci z zespołu HRECZNI FRAJIRKY przyjechały z ukraińskiego miasta Monastyrys'ka. Mogło się to stać dzięki ludziom dobrej woli z Żegiestowa. Zaprosili je, a potem podzielili się tą grupą z naszym Festiwalem. Wielkie dzięki za to. Nie mogli przyjechać z kapelą, towarzyszyła im zatem – w drodze wyjątku – muzyka odtwarzana z płyty.
A razem z zespołem przyjechała do Polski na wakacje dziewiątka dzieci, których ojcowie walczą na froncie, na wschodzie Ukrainy.
Urocza grupka 11 dziewcząt wyśpiewała: pieśń o dwóch dębach, czardaszowe melodie, pieśń opisującą skrzypce, kołomyjkę, pieśń o cichej wodzie, o Aniczce i hymn Łemków wyciepanych ze swojej ziemi.
Bo to są wnuczki tych, którzy w ramach akcji „Wisła” musieli stąd odejść. Część na zachód Polski, ich gościliśmy niedawno na Festiwalu. Innych przesiedlono na wschód, ale wciąż kultywują tradycje dziadków… W mieście, z którego pochodzą, Łemkowie stanowią 80 procent ludności.
- Nie ma takich pieniędzy – jak powiedział Józef Broda - żeby wykupić tęsknice. Za swoimi górami, halami…
Daleko, a jednak blisko, wschodnio, ale jak bardzo tutejszo… Pieśni urozmaicone drobnymi elementami tańca... choć i kółeczka przy Kołomyi zawirowały. I potem jeszcze raz, przy innej pieśni. I przy kolejnej…
To takie nuty, które zawsze duszę uszczypną…

Kamil Cyganik
Fot. Piotr Droździk

 

Dodaj na Wykop Dodaj na Facebook Dodaj na Blip Dodaj na Flaker Dodaj na Śledzika
- A A A +
DrukujDrukuj
E-mailE-mail
Wróć ...
[X]

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi
ustawieniami przeglądarki. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w Twojej przeglądarce.