„Giselle” to dzieło baletowe Adolpha Charlesa Adama. Jego inscenizacji podjął się Valery Gieorgiev w słynnym Teatrze Maryjskim w Sankt Petersburgu. W rolach głównych wystąpili: Giselle - Natalia Osipova, Albert - Leonid Sarafanov, Hilarion - Ilya Kuznetsov, Mirta - Yekaterina Kondaurova. Orkiestrą dyrygował - Valery Ovsyanikov.
Giselle to piękna wiejska dziewczyna, która kocha się z wzajemnością w pewnym młodzieńcu. Gdy wychodzi na jaw, że nie jest on prostym pastuszkiem, ale księciem Albertem, na dodatek zaręczonym z równą sobie księżniczką, Giselle pęka serce i umiera. Na tym jednak historia się nie kończy. W akcie drugim zrozpaczony książę odwiedza grób ukochanej. Na cmentarzu w swój śmiertelny taniec porywają go dusze dziewcząt, które umarły – willid. Z opresji ratuje go duch Giselle, która wybaczyła mu kłamstwo. Karą dla niego ma być natomiast życie w samotności, bez ukochanej kobiety.
Giselle to pierwszy w historii balet nagrany w technologii 3D, która wydobywa piękno ruchu w zachwycający sposób. Dla miłośników tej sztuki, to ogromne przeżycie zobaczyć każdy szczegół, zbliżenie, figury baletnic i solistów z niespotykanym dotąd realizmem. Widzowie mieli wrażenie prawdziwego uczestnictwa w spektaklu, którego premiera odbyła się w roku 2010.
Wieczorem z Petersburga przenieśliśmy się do Londynu, do Angielskiej Narodowej Opery (English National Opera). Ta scena zaprezentowała prawdziwy thriller operowy, widowisko „Lucrezia Borgia” Gaetano Donizettiego (nagrane także w 3D, w roku 2011).
Lukrecja Borgia (postać historyczna) to kobieta fatalna, miotana przez kapryśny los, trucicielka i rozpustnica. Zła, okrutna i zepsuta, ale równocześnie ofiarna matka, tragiczna i cierpiąca, zdolna do wielkiej miłości. Do ostatniej chwili walczy o uratowanie życia swojego syna. Uwikłana w tragiczny konflikt między macierzyństwem a honorem, obnaża przed widzem ogrom dotykającego ją bólu. W cierpieniu - na wskroś ludzka, w bezradności - urzekająca, w okrucieństwie - przerażająca. Jej niejednoznaczność w zaskakujący sposób przybliża ją czasom współczesnym: w Lukrecji jak w lustrze przejrzeć się może każdy z nas. Tłem opowieści są renesansowe miasta włoskie, Wenecja i Ferrara. Za pozornie kryształowo przejrzystą fasadą wystawnych pałaców Borgiów, w atmosferze grozy i nieustannych podejrzeń toczą się boje o władzę, rozgrywają kolejne intrygi. Bohaterom tej dramatycznej opowieści towarzyszą miłość, zdrada i śmierć. W walce nie przebierają w środkach, aby osiągnąć zamierzony rezultat: zwycięstwo zapewnić może trucizna, a życie ocalić znajomość sekretnych przejść.
Sztukę wyreżyserował Mike Figgis. W rolach głównych wystąpili: Lukrecja Borgia - Claire Rutter, Gennaro - Michael Fabiano, Don Alfonso - Alastair Miles, Maffio Orsini - Elizabeth DeShong. Orkiestrę (English National Opera House) poprowadził Paul Daniel.
Akcja rozgrywa się jakby na dwóch płaszczyznach. Fabuła libretta toczy się w sposób – nazwijmy to – klasyczny. Przeplatana jest ona jednak nakręconymi w iście hollywoodzkim stylu filmowymi fragmentami, opowiadającymi dzieje okrutnego rodu Borgiów. Jednym krytykom taki zabieg się podoba, inni uważają, że nie był to najlepszy pomysł. Publiczność owacjami dla artystów pokazała, co sądzi o tym dziele…
Poniedziałkowe spektakle w Nowym Sączu obejrzeli m.in. uczestnicy konferencji programowej, która odbywa się (podobnie jak Europejskie Dni Operowe) w ramach projektu „Młoda publiczność W operze – przystąpienie Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ do organizacji Opera Europa”. Spotkanie potrwa do środy (16 bm.). Bierze w nim udział ok. 60 znawców sztuki operowej, dziennikarzy, przedstawiciele teatrów muzycznych i placówek kultury z Polski i zagranicy. Do Nowego Sącza przybył m.in. Nicholas Payne, dyrektor organizacji Opera Europa, która skupia ponad 120 instytucji z trzydziestu kilku krajów.
Nasi goście zasadniczo uważają, że technika 3D dobrze służy uatrakcyjnieniu przekazu spektakli muzycznych i teatralnych. To było poza dyskusją. Spierali się natomiast o realizację opery Donizettiego. Jedni uważali, że jest to znakomita wersja, inni byli zdania wręcz przeciwnego. Dyskusyjna była też sprawa języka. Większość uważa, że jednak powinno się zachowywać język orginału libretta (włoski), a tymczasem w Londynie śpiewano poszczególne partie po angielsku.
Wszyscy podkreślili jedno: takie retransmisje i transmisje spektakli z różnych zakątków świata i pokazanie ich na wielkim kinowym ekranie to jest doskonała oferta dla ludzi, którzy z różnych względów nie mogą sobie pozwolić na wyjazd do najsłynniejszych muzycznych teatrów na świecie.
(PG)
Zwiastun spektaklu "Lucrezia Borgia" (kliknij)
Fot. Natasha Razina, fragmenty filmu "Lucrezia Borgia", PG.
Lucrezia Borgia