To przedsięwzięcie jest częścią dwuletniego projektu pt. „Sztuka współczesna narodów dawnej monarchii austro-węgierskiej”, który zyskał dofinansowanie w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013 oraz z budżetu Województwa Małopolskiego.
Piątkowy wernisaż zgromadził sporą rzeszę miłośników sztuki. Wieczór rozpoczął się w plenerze. Założenia nowej wystawy przedstawili kurator Danna Heller i dyrektor MCK SOKÓŁ Antoni Malczak. Dzień wcześniej ten duet (plus Łukasz Białkowski, drugi koordynator projektu, pierwszym była Karolina Klimek) spotkał się z sądeckimi i krakowskimi dziennikarzami. Po konferencji sporym zainteresowaniem cieszyło się tzw. kuratorskie oprowadzanie. Każdy z żurnalistów mógł – niemal dotykając eksponatów – zapytać o różne szczegóły i porozmawiać z większością twórców.
Danna Heller zdecydowała się na prezentację dzieł następujących artystów: Rimma Arslanov, Anna Artaker, Benni Efrat, Hadassa Goldvicht, Lilla Khoor, Nikifor Krynicki, Little Warsaw (András Gálik i Bálint Havas), Christian Mayer, Uri Nir, Boris Oicherman, Gábor Roskó, Julião Sarmento, Josef Sprinzak, Rona Fon Stern, Bálint Szombathy, Jan Tichy, Arkadiusz Tomalka, Gil Yefman.
Uczestnicy wernisażu z zaciekawieniem oglądali poszczególne prace i rozmaite cykle. Wiele osób zatrzymywało się m.in. przy obrazkach Nikifora, wypożyczonych z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Z niektórymi autorami mogli – przy lampce wina – się spotkać. Sporo wiedzy na temat tej ekspozycji przynosi starannie wydany katalog. W nim Danna Heller tak tłumaczy swoje zainteresowania historią i sztuką Galicji, swoją do niej miłość i fascynację, wynikającą z rodzinnych koligacji (stąd tytuł „GALICJA, mon amour. Szaleństwo, fantazja i fantazmat”): - Nie jest tajemnicą, że kiedy słowo „Galicja” szeptane jest do naszego ucha, wywołuje ono mieszane uczucia. Z jednej strony Galicja reprezentuje poczucie otwartości, wielokulturowości i braku nacjonalizmu w czasach cesarstwa austro-węgierskiego, wzbudza poczucie tęsknoty za naiwnie wyobrażoną przestrzenią, która już nie istnieje. Z drugiej jednak strony w dawnej Galicji szczególnie wyraźne są ślady traumatycznego okresu II wojny światowej, jej katastrofalnych skutków dla Żydów i innych społeczności, które wyeliminowano z tego regionu. Ze względu na to, że jestem półpolską (półjemeńską), żydowską kuratorką z Izraela (która dorastała w Teksasie), wystawę tę umieściłam na kilku poziomach reprezentowanych przez prace kilkunastu międzynarodowych artystów. Odnoszą się oni do Galicji i jej „rodzica”, cesarstwa austro-węgierskiego, w relacjach wahających się między fantazją, szaleństwem a sferami fantazmatycznych zmysłów. Wspomnianą wyżej wielką niejednoznaczność pojęcia Galicji wzmacniają artyści biorący udział w wystawie i ich uzupełniające się postawy wobec tego kontekstu: są tu twórcy mieszkający obecnie w tym regionie (Węgry, Polska, Austria), ludzie pochodzący z tych okolic (Czechy lub osoby mieszkające w Izraelu) lub artyści, którzy nie czują żadnych narodowych powiązań, lecz ich prace wprowadzają świeże spojrzenie na wspólne problemy tożsamości i mitu. Królowe, Królowie, chłopi, społeczności chasydzkie, Rusini, Romowie, folklor – wszystko to jest częścią krajobrazu zwanego Galicją, w swojej niezwykłości tworząc przestrzeń wyobrażonych, wzajemnych relacji. Wystawa ta zamierza poruszyć owe pojęcia, przedstawiając monarchię habsburską i jej „obce” dziecko, Galicję – z żydowskiego, węgierskiego, austriackiego czy zupełnie innego punktu widzenia.
Danna Heller urodziła się w Izraelu, dorastała w Teksasie, mieszka w Tel Awiwie i Jaffie. Jest żoną Eytana i mamą Segeva. Ukończyła historię sztuki, literaturę francuską oraz studia kuratorskie na uniwersytecie w Tel Awiwie. To autorka wystaw poruszających się w obszarze współczesnej sztuki, kultury i historii, organizuje wydarzenia wideo i performance w Izraelu i za granicą.
Mówiąc o swoich związkach z Galicją, podkreśla: - Moje korzenie sięgają Galicji: Lola Kantor, matka mojej matki, urodziła się w Bochni, skąd uciekła w czasie II wojny światowej z fałszywym dowodem osobistym. Dzięki niemu przeżyła wojnę. Moje podejście do wystawy wynika więc także z mojej własnej biografii, silnie związanej z tym miejscem. Na moje intencje jako kuratorki wpłynął natomiast kontekst projektu, a także rozmowy, jakie odbyłam z kuratorami, artystami i pisarzami pochodzącymi z dawnej Galicji.
W piątek na dziedzińcu przed galerią goście wernisażu obejrzeli performance tekstowo-dźwiękowy i muzyczny Josefa Sprinzaka „Czytanie Franciszka Józefa”. Artyście towarzyszyło trio smyczkowe pod wodzą Krzysztofa Biela. W przejmującym spektaklu Josef Sprinzak przywołuje wielu swoich imienników, którzy wzbudzają bardzo sprzeczne uczucia i emocje, począwszy od Franciszka Józefa, poprzez… Świętego Józefa, Józefa… Stalina, po Józefa Piłsudskiego. Później widzowie mogli spokojnie oglądać sobie wystawę, a na koniec znówu w plenerze obejrzeli prezentację wideo Boricha Oichermana „Shadow Feedback v. 4”.
Więcej o projekcie „Sztuka współczesna narodów dawnej monarchii austro-węgierskiej”…
Warto przeczytać także…
Relacja na portalu sadeczanin.info...
Fot. PG
konferencja prasowa