Festiwal zainaugurowano koncertem Muzyka Karpat. Publiczność mogła posłuchać min. melancholijnej muzyki w wykonaniu Juliana Kytastego - ukraińskiego bandurzysty. Artysta jest cenionym na świecie ekspertem ukraińskiej muzyki liturgicznej. Świetnie interpretuje tradycyjne gatunki muzyki ludowej. Tworzy nowe aranżacje i kompozycje. Muzyka kolejnego z wykonawców - zespołu Transkapela kształtowana jest przez różne grupy etniczne regionu Karpat. Wynika z fascynacji muzyką karpackich klezmerów. Wieczór zakończył się występem zespołu Ot Vinta oraz ognistej kapeli cygańskiej Gipsy Devils.
Osoby o nieco mocniejszych nerwach chętnie wzięły udział w Drakuliadzie, oglądając horrory: Mroczne cienie oraz Zmierzch.
O tej porze roku czas spędzony na powietrzu w dobroczynnych promieniach słońca uzdrawia nasze ciało i duszę życiodajną energią. W sobotnie przedpołudnie sądeckie Planty rozbrzmiewały radosnym śmiechem dzieci, biorących udział w przedstawieniach teatralno – tanecznych, konkursach, warsztatach piosenkarsko – muzycznych. Najwyraźniej emocje wyzwalały inwencję twórczą dzieci, ponieważ konkursom i zabawom nie było końca. Pomysł włączenia dzieci do współtworzenia festiwalu zasługuje na słowa uznania. Z punktu widzenia pedagogiki i psychologii dziecięcej ten proces jest bardzo korzystny dla rozwoju dziecka. Kształtuje jego dorosłą przyszłość. Ogólnie rzecz biorąc całość festiwalu doskonała. - Zofia Herbon (psycholog). Również nie zawiedli się ci, którzy popołudniu przyszli na ul. Jagiellońską, Starą Sandecję lub Rynek, gdzie mogli posłuchać min. gry na flasinetcie (katarynka) Ivana Gontko, obejrzeć spektakle uliczne Wiśniowy Sad w wykonaniu Teatru Voskresinnia oraz Fire & UV Show grupy Doll In Art.
Pozytywna energetyka muzyki w pięknym obrazie lata- tak można opisać kolejny dzień festiwalu odbywającego się na terenie Miasteczka Galicyjskiego. Zgromadzeni wysłuchali koncernu niezwykle oryginalnej węgierskiej grupy perkusyjno – performerskiej Strokes. Sądeczanie gromkimi brawami nagrodzili występ zespołu Rzeszów Klezmer Band, którego muzyka momentami porywała do tańca by za chwile zachwycać spokojniejszymi, melancholijnymi tonami. Teksty najczęściej są tłumaczeniami tradycyjnych żydowskich piosenek. Grupa śpiewa także, utwory napisane przez Jacka Cygana, Agnieszkę Osiecką oraz wiersze żydowskich poetów. Było malowanie twarzy, przejażdżki rikszą. Kramy z twórczością ludową i konsumpcja regionalnych potraw. Karpacką Familiadę zakończył LemON- niezwykle oryginalny łemkowski zespół, laureat Must Be The Music harmonijnie łączący rockowe brzmienia z folklorem łemkowskim, polskim i ukraińskim.
Festiwal który jest międzynarodowy i multimedialny musi składać się z bardzo wielu elementów, po to by był jak najbardziej różnorodny. To jeden z naszych celów. Międzynarodowy- musi skupiać jak najwięcej kreatywności mieszkańców krajów karpackich lub mieszkańców innych krajów których ten krąg kultury zafascynował i wyrażają to w swojej twórczości. Zawsze ważne jest, jaki jest budżet imprezy. Jeśli jest większy łatwiej jest konstruować bogaty, ciekawy program imprezy. Jeśli jest skromniejszy trzeba te maleńkie puzzle układać tak, aby z jednej strony wypełnić cały czas trwania festiwalu, z drugiej strony nie obniżyć poziomu samej imprezy. Mam nadzieję, ze udało nam się to w tym roku wypośrodkować i zaproponować program, którego elementy byłyby adresowane do różnych grup wiekowych i różnych zainteresowań. Chcemy publiczność przyzwyczajać, oswajać z myślą, że zawsze każdy z nas znajdzie coś dla siebie. Ważnym elementem jest wychowywanie młodego widza. Wszyscy wiemy, że jest to wdzięczny widz, który nie znosi oszustwa. Za autentyczność odwdzięcza się lojalnością absolutną. Najtrudniejszą grupą odbiorców są młodzi rodzice, którzy nie maja często gdzie zostawić dziecka. Po co go mają zostawiać? Niech wiedzą, że na nasz festiwal można przyjść z dzieckiem, którym ktoś się profesjonalnie zajmie tak, że będzie mogło rozwijać swoją wyobraźnię . Jestem bardzo zadowolona z tegorocznej edycji festiwalu. Pogoda dopisała. Żadne z wydarzeń nie musiało być odwołane co często się zdarza podczas plenerowych imprez, gdzie pogoda ma kluczowe znaczenie dla frekwencji. Po raz pierwszy organizowaliśmy koncert na Przehybie. Frekwencja była bardzo dobra. Są opinie że ludzie byli zadowoleni. Klimat i program zadziałał. Każdy z festiwalowych dni był trochę inny. Publiczność też była trochę inna. Fajnie jest widzieć że podczas piątego festiwalu (pierwszy był prolog i później cztery edycje) osoby, które są z nami od inauguracji festiwalu z zadowoleniem patrzą jak się rozwija. – podsumowuje Małgorzata Broda dyrektor Instytutu Karpat.
Było nastrojowo, łagodnie, twórczo, zabawnie i z wyobraźnią. Dla każdego coś interesującego. Każdy kolejny festiwal z roku na rok jest coraz lepszy, atrakcyjny, o czym świadczyli tłumnie przybyli goście. Festiwal Karpaty OFFer zyskał sławę, akceptację i mnóstwo fanów, kochających go za różnorodność. Na trwałe wpisał się w zagraniczną, polską, a szczególnie sądecką rzeczywistość.
(MT)