W ostatnich latach w MCK Sokół mieliśmy okazję gościć największych naszych jazzmanów, m.in. Urszulę Dudziak, Leszka Możdżera, Jarosława Śmietanę, Włodzimierza Nahornego, Adama Makowicza, Wojciecha Karolaka, Henryka Miśkiewicza… Do tego grona na pewno zalicza się Zbigniew Namysłowski, wirtuoz saksofonu, kompozytor, aranżer, świetny improwizator, który występował w wielu polskich i zagranicznych zespołach. Przed laty wchodził m.in. w skład grupy Niemen Enimgatic, w okresie, kiedy powstały słynne płyty i kompozycje zatytułowane „Bema pamięci rapsod żałobny” i „Człowiek jam niewdzięczny”.
Sam mistrz od prawie 50 lat zawsze ma też „swoją” kapelę. W kwintecie u jego boku występują młodzi artyści: syn Jacek NAMYSŁOWSKI (puzon, tuba), Sławomir JASKUŁKE (fortepian), Andrzej ŚWIĘS (kontrabas, sądeczanin, znany z występów z wieloma tuzami jazzu, niegdyś także w gronie muzyków towarzyszącym Kabaretowi ERGO Leszka Bolanowskiego) i Grzegorz GRZYB (bębny).
W programie czwartkowego koncertu znalazła się „muzyka jazzowo-etniczna” - tak napisano w folderze. I tak też było. Usłyszeliśmy kompozycje, w których pobrzmiewają echa utworów z polskiej kultury ludowej, fragmenty oberków, krakowiaków, mazurów, kujawiaków i – rzecz jasna – góralskich rytmów, bo przecież Namysłowski kocha góry, często bywa w Zakopanem, tam też grywa m.in. z Janem Karpielem-Bułecką i jego druhami.
Podczas wieczoru w SOKOLE artyści wykroczyli jednak daleko poza Polskę, odwołując się m.in. do muzyki hiszpańskiej, arabskiej i amerykańskiej. Owe folkowe, czy nawet etniczne nuty doprawione zostały wspaniałymi frazami jazzowymi. A że goście świetnymi instrumentalistami są, więc też poszczególne dzieła brzmiały po prostu pięknie, co sądecka publika nagradzała rzęsistymi brawami. Koncert przebiegał w konwencji mini-maks, minimum słów (dowcipną, oszczędna konferansjerkę prowadził Namysłowski), maksimum muzyki.
W sumie – niezapomniany wieczór, z ambitną choć zrozumiała dla zwykłych zjadaczy chleba muzyką i z doskonałą, wręcz rodzinną atmosferą!