Twórca nie mógł przyjechać na otwarcie wystawy (31 sierpnia). W ostatniej chwili ważne powody rodzinne stanęły mu na przeszkodzie. Podczas wernisażu reprezentowali go: dyrektor Galerii Sztuki Współczesnej BWA SOKÓŁ Janusz Wójcik, kuratorka Ewa Rams oraz dr Piotr Więckowski, architekt, znawca plastyki, wykładowca w ASP w Krakowie.
– Te twarze są zaskakująco różne, mimo że prawie w ten sam sposób podane – podkreślił Piotr Więckowski. – Przyglądając się im, należy rozpoznać ich charakter i nastrój tak, jakbyśmy przyglądali się osobom w tłumie i próbowali rozpoznać znajomą i przyjazną nam postać.
Wystawa jest prezentacją obrazów pozornie identycznych. Ale to tylko pierwsze takie wrażenie. Po uważnym spojrzeniu okazuje się, że w tej – wydawałoby się – chaotycznej gmatwaninie linii odnajdujemy rozmaity ludzkie twarze, które wyrażają tak odmienne uczucia. Oglądanie tych dzieł przypomina trochę udział w popularnych kreskowych zagadkach, publikowanych w niektórych pismach, gdzie zadanie polega na wyszukaniu różnych elementów powtarzalnych. Trzeba się bardzo dobrze wpatrzeć w te prace. Raz konieczne jest zbliżenie się do faktury obrazu, innym razem – znaczne oddalenie, czasem – ustawienie się pod ostrym kątem. Całość sprawia wrażenie takie, jakby artysta chciał odbiorcy pokazać, jak bardzo współczesny człowiek jest zagubiony w „labiryncie ludzkich spraw” (że przytoczymy frazę z popularnej piosenki).
Robert Olszowski w roku 1995 ukończył Wydział Grafiki ASP w Krakowie. Dyplom uzyskał w pracowni prof. Andrzeja Pietscha. Ma na swoim kocie liczne sukcesy w konkursach plastycznych, udział w wielu wystawa w kraju i za granicą.
WARTO PRZECZYTAĆ
"Na wystawę składa się cykl niezwykle oszczędnych, wręcz lapidarnych w formie, czarno-białych kompozycji. Na wszystkich pojawia się motyw - pozornie chaotyczna plątanina konturowych kresek, które nakładając się na siebie, tworzą jakby silnie zgeometryzowany labirynt. Dopiero widziane z bliska okazują się multiplikowanymi, nachodzącymi na siebie twarzami, i to mającymi oczy, brwi, usta... Co mogą one symbolizować? Być może wzajemną zależność i natłok spraw wypełniających naszą codzienność, gdzie przez to, że jedne są bardziej ważne, a inne mniej, te pierwsze przysłaniają drugie. A może wielowymiarowość ludzkiej natury, na którą rzutują nie tylko rozmaite emocje, lecz także cechy indywidualne? Albo też oznaczają one wieloaspektowość życia, różnych punktów widzenia, postaw i zachowań, które składają się na obraz życia osadzonego w konkretnym czasie i przestrzeni? Na te pytania trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Prace Roberta Olszowskiego są bowiem jak łamigłówki, w których przyjemność czerpie się nie ze znalezienia odpowiedzi, ale z jej poszukiwania. Są jak intrygującą grą, wciągającą wciąż bardziej i bardziej. Co wyznacza kres? Jedynie nasza wyobraźnia." Napisała o tej wystawie Magdalena Zawisza w miesięczniku "Teraz" (05/2011).
Fot. PG, Archiwum