Muzyka i plastyka – te dwie dziedziny sztuk łączą się i dopełniają od wieków. Między artystami tworzy się wieź szczególna. Pięknie pokazał to koncert „Srebrna nuta”, rozpoczynający kulminację 25-lecia istnienia Galerii BWA „Jatki” i przez Państwową Szkołę Muzyczną im. Fr. Chopina ofiarowany jubilatce. To nic, że podhalańska kuźnia muzycznych talentów jest o kilka dziesiątków lat starsza, bo w grudniu świętowała swoje 70-lecie. W przyjaźni wiek się nie liczy. Koncert na 25-lecie był ciągiem wspaniałych muzycznych życzeń dla Galerii, która – nim Szkoła Muzyczna doczekała się nowej siedziby z własną salą koncertową – gościła jej nauczycieli, uczniów i muzykę w ich wykonaniu. Koncerty w galeryjnym wnętrzu, z krzesłami wożonymi prywatnym samochodem przez panią dyrektor muzycznej placówki, Martę Łapczyńską, to wyjątkowo radosna i urocza część historii „Jatek”.
A przy jubileuszu – z towarzyszeniem fortepianu, wiolonczeli, Orkiestry PSM pod batutą pani dyrektor – zabrzmiały utwory m.in. Stanisława Moniuszki, Krzysztofa Janczaka, Mieczysława Karłowicza, Józefa Edmunda Titza, a na koniec – efektownie, żywiołowo wykonana „Orawa” Wojciecha Kilara. Absolwenci Szkoły i wytrawni już wokaliści - Paulina Bielarczyk oraz Jakub Pawlik - czarowali jedno sopranem, drugie tenorem; solo i w duecie. Ciesząc też uszy publiczności duetem z opery „Upiór w operze” Andrew Lloyda Webbera. Instrumentaliści i śpiewacy musieli się przy tym mieścić w przestrzeni ograniczonej potężnymi organami, które Szkoła pozyskała z Holandii i zainstalowała na scenie. Koncert z wdziękiem prowadziła Monika Gubała. Gośćmi na tej muzycznej części jubileuszu byli przyjaciele obu placówek, wśród nich też przedstawiciele bratnich miast Nowego Targu – Kieżmarku, Roverbelli, Radevormwaldu. Życzeniom, podziękowaniom z kwiatami, uściskom i czułościom nie byłoby końca, gdyby nie naglił czas wernisażu w „Jatkach”.
*****
Jaką rolę spełniają „Jatki” w integracji środowiska i miast, które – historycznie – raczej nie pałały do siebie miłością, dobitnie pokazał zestaw gości. Bo – prócz artystycznego grona, miejskich VIP-ów, przyjaciół Galerii, znalazły się w nim poprzednie garnitury miejskich władz (aż po ostatniego naczelnika Nowego Targu, Stanisława Ślimaka); reprezentacje Zakopanego (w osobach przede wszystkim państwa Anny i Arkadiusza Walochów) i Nowego Sącza. Z Krakowa marszałek Jacek Krupa przysłał jubileuszowy adres dla Galerii. A w Warszawie minister kultury i dziedzictwa narodowego decydował o przyznaniu szefowej „Jatek” Medalu „Gloria Artis”. Przyjaciół ma nowotarski przybytek sztuki i w Miechowie, i w Łodzi, i w Szczecinie, gdzie dziekanem wydziału malarstwa i nowych mediów Akademii Sztuki jest Kamil Kuskowski, z profesorskim już tytułem. No to mamy całą Polskę.
Ale nie koniec na tym. Swoimi pracami uświetnili jubileuszową wystawę artyści z zaprzyjaźnionych i bratnich miast: Eva Konečkova z Kieżmarku, Ladislav Majoroši z Preszowa, Gian Luigi Peschiera z włoskiej Roverbelli; Iwona Braselmann, Małgorzata Waclawiec i Rolf Voss z Radevormwald. Zza Wielkiej Wody przybył najsłynniejszy reżyser i producent filmowy z nowotarskim rodowodem, Tomasz Magierski. Zarazem swojsko i międzynarodowo, uroczyście i sympatycznie może być tylko w „Jatkach”. I wtedy nie problem, że ciasno...
Minister kultury do wręczenia Ani Dziubas Medalu „Gloria Artis” upoważnił dyrektora Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ w Nowym Sączu, Antoniego Malczaka, zwanego – jak wcześniej zdradziła uhonorowana – Antonim Odnowicielem, przez wzgląd na jego remontowe i adaptacyjne dzieła w obiektach. Wieloletnia szefowa Galerii z właściwym sobie rumieńcem zażenowania przyjmowała to, co się jej słusznie należało, czyli Medal z orłem na czerwonym kwiecie i słowa laudacji. A chwaliły ją one jako tę, „której życie od kilku dekad jest sztuką, a sztuka życiem”; jako osobowość charyzmatyczną i roztaczającą ciepłą, rodzinną atmosferę. Równie długa była lista zasług, bo oprócz tego, co należy do „statutowych obowiązków” kierującej Galerią, gości w niej Ania i współorganizuje spotkania z cyklu „Mam wam coś do powiedzenia”, mini-koncerty, szkolne przedstawienia, formy teatralne, projekcje dzieł polskiej animacji, a przede wszystkim zaprasza na inspirujące plastyczne warsztaty uczniowskie grupy w różnym wieku, włącznie z podopiecznymi „Promyka” i Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego.
Z życzeniami i gratulacjami dla raptem dwuosobowej galeryjnej kadry, bo Anię Dziubas wspomaga Jacenta Kowalska – pod dyrektorze Malczaku przedzierali się przez wernisażowy tłum kolejno: Krzysztof Kuliś – niegdyś dyrektor sądeckiego BWA, sam artysta, Stanisław Ślimak – naczelnik, który za swojej kadencji decydował o stworzeniu galeryjnego miejsca, uległszy zbiorowej woli artystycznego środowiska i perswazji jego śp. nestorki, pani Zofii Dudzińskiej; burmistrz Grzegorz Watycha z całą swoją ekipą, przewodniczącym Rady Andrzejem Rajskim i uroczym torcikiem; wicestarosta Władysław Tylka, poprzedni burmistrz Marek Fryźlewicz, wreszcie Wanda Szado-Kudasikowa z poetyckim słowem o żywym sercu bijącym w jatkowych murach.
- Macie państwo prawdziwy nowotarski salon i możecie być z niego dumni – mówił Krzysztof Kuliś.
Każdy z artystów, przyjaciół i dobrodziejów Galerii – prócz katalogu 25. Prezentacji i podziękowań w antyramie dostał osobliwy prezent: wek czasu. W zakręconym szczelnie słoiczku mieściło się wszystko, co miało pomagać pamięci, a więc: kurz z podłogi po pierwszych wernisażach, szkło z pobitych antyram, mech, który tworzy glebę, szklane oko błękitu, pióro zgubione przez skrzydlatą świnkę z herbu Galerii.
A że jubileuszowe Prezentacje dedykowane były przede wszystkim pamięci artystki wspaniałej – Elżbiety Nałęcz-Kęszyckiej, jej siostra fundowała wino rozweselające serca. Przyjaciele „Jatek” postarali się, żeby torty były aż cztery. Fundacja im. Adama Worwy swój prezent ozdobiła błękitną świnką. Komu było za słodko – mógł chwycić za pajdę ze smalcem.
Do ciągu niespodzianek tego wieczoru dołączyły dwa filmy – Witolda Siemaszkiewicza i Jana Makowskiego – z pierwszych wernisaży. Uczestnicy jubileuszu mogli się na starym, małym ekranie w kąciku Galerii zobaczyć w wersji sprzed 25 lat, czyli piękni i młodzi. Ale najważniejsi w tych unikatowych, archiwalnych nagraniach byli ci, którzy ożyć mogą już tylko we wspomnieniach.
Radosny rozgwar, częstowanie, pogawędki, trwały długo. Wielu chciało się chociaż przytulić do Glorii Artis... Sypały się anegdoty, opowieści. Ludzie sycili się spotkaniem dawno nie widzianych przyjaciół i niecodzienną atmosferą. Niektórzy próbowali oglądać – tak, jak i na dziesięcioleciu - 40 dzieł 40 artystów. Ale tłumne święto nie sprzyjało skupionej refleksji. Żeby nasycić się dziełami – trzeba przyjść jeszcze raz, już po święcie i kontemplować w spokoju.
A żeby po hucznych urodzinach przeżyć jeszcze spotkanie trzeciego stopnia – z duchem Galerii, warto zagłębić się w teksty pomieszczone we wstępie do jubileuszowego katalogu. Bo to astralne ciało utkane jest nie tylko z tchnień wszystkich bywających tu i wystawiających, ale też z idei sztuki Chagalla i Picassa; ze wszystkich magnetycznych impulsów, które tu przebiegają między twórcą, dziełem, a odbiorcą. Taki duch rośnie razem z historią miejsca. Za to – chwała Artystom!
Laudacja na cześć Anny Dziubas
Tekst i fot. ANNA SZOPIŃSKA
(portal podhaleregion.pl – serdecznie dziękujemy!)